piątek, 4 sierpnia 2017

Rozczarowania literackie 2017 - recenzje "Noc ognia", "Dzika droga", "Twoje drugie życie zaczyna się, kiedy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno"

Dziś chcę wam napisać o trzech, zgubnych kryteriach, którymi się kierujemy, szukając nowej lektury. Wyboru dokonałam na postawie własnych doświadczeń i choć wyciągnęłam wnioski, to i tak wciąż wpadam w te same pułapki. 

Pierwszym jest zasugerowanie się znanym autorem. To ważne kryterium, każdy ma przecież swoich ulubionych pisarzy. Przypuszczam także, że każdemu z was przyszło się rozczarować, gdy ten 'ukochany' autor napisał słabą książkę, prawda? Najpierw jest radość, że mamy nowiutki tytuł w dłoni, potem zaciekawienie co też tym razem 'nasz' autor wymyślił i czym nas zaskoczy, a na koniec przygnębiająca myśl, że jakąś słabszą formę miał chyba, że ten tytuł do mniej udanych należy. Wciskamy książkę na półkę, na która i tak nic się już nie mieści i obiecujemy sobie, że następnym razem przeczytamy dokładniej notę na tylnej stronie okładki.

Schmitt, Noc Ognia, recenzja, ArtMagda
Przykładem może tu być "Noc ognia" Erica-Emmanuela Schmitta, autora którego dotychczas zawsze kupowałam w ciemno. Książka nie jest zła. Ba, nawet napisałabym, że jest dobra, gdybym nie czytała wcześniejszych jego tytułów. Ale przeczytałam osiemnaście i ten konkretny po prostu nie zachwyca.

Schmitt jest niekwestionowanym mistrzem krótkich form literackich. Jego książki są skarbnicą złotych myśli. Czytając, często podkreślam zgrabne akapity, zachwycam się grą słów i trafnością przekazu. Schmitt to przede wszystkim filozof, który celnie wypunktowuje ludzkie słabości i rozkłada na czynniki pierwsze naturę człowieka.

W "Nocy ognia" nagle pojawia się Bóg, pojawia się siła wyższa, która kieruje działaniami i poglądami głównego bohatera. I to mi zgrzyta. Dotychczas Schmitt skupiał się na człowieku i sile emocji, które nim rządzą. Nawet gdy poruszał tematykę religijną (bo i takie jego książki czytałam), robił to z dystansu, zawsze konstruując niejednoznaczne opinie. To czytelnik miał ostatnie zdanie. Dotychczas także wyraźnie przeważały wątpliwości autora, co do wiary współczesnego człowieka.

W "Nocy ognia" tych wątpliwości nie ma. A to już nie jest 'mój' Schmitt. To nadal świetny pisarz, dramaturg i filozof - bez wątpienia. Ale przed zakupem kolejnej jego książki zastanowię się trzy razy.

------------------------------------------------------

Drugim kryterium jest zasugerowanie się rankingami list bestsellerów. Niby każdy mówi, że bestsellerów nie czyta, bo są to zazwyczaj sztucznie wypromowane książki - wcale nie wysokich lotów i wcale nie ciekawe. Ale jednak marketing robi swoje. Przeglądamy strony internetowe w poszukiwaniu interaktywnej zabawki dla dziecka, a w pasku bocznym, lub w gorszej wersji na całej szerokości ekranu, wyskakują reklamy Empiku, czy Matrasa. Przechodzimy pasażem w galerii handlowej, w poszukiwaniu srebrnych szpilek (gdzieś muszą przecież być i na nas czekają!) i z każdej strony atakują nas gigantyczne okładki najnowszych thrillerów. Nawet w okienku na poczcie, zanim wypełnimy druk do poleconego, oko zdąży wypatrzeć obyczajówkę Michalak, czy kryminał Mroza.

Dzika droga, recenzja, ArtMagda
O "Dzikiej drodze" Cheryl Strayed po raz pierwszy przeczytałam na portalu lubimyczytac.pl. Późnej trafiałam na recenzje blogerów zachwycających się niezwykłą historią dziewczyny, która w poszukiwaniu siebie wyrusza samotnie na szlak. W rankingach bestsellerów tytuł szybko piął się w górę, a w jednym z wywiadów z redaktorką Wydawnictwa Znak usłyszałam, że to najlepsza książka, jaką wydali w ostatnim czasie. Zachęcona tak pozytywnymi opiniami skusiłam się oczywiście.

Lubię powieść drogi, lubię obserwować jak bohater zmienia się i dojrzewa wraz z każdym kolejnym krokiem. Traumatyczne przeżycia, jak śmierć matki, sprzyjają drastycznym zmianom w życiu. Nie dziwi więc, gdy bohaterka rozwodzi się, ani gdy rzuca pracę. Nie dziwi także, gdy popełnia błędy, wpada w ramiona przypadkowych mężczyzn i zatraca się w narkotykowym nałogu. Wszystko jest przewidywalne. Ale czytam dalej z nadzieją, że gdzieś ten fenomen książki musi się ukrywać. Pewnie na następnej stronie.

Pod wpływem impulsu bohaterka decyduje się wyruszyć w samotną, niezwykle karkołomną podróż. I tu dopiero zaczyna się ciekawa historia. Mierząc się z własnymi słabościami i przeciwnościami niedostępnej drogi, Cheryl przechodzi trudny proces oczyszczenia. Na nowo buduje siebie. Dojrzewa.

I wszystko byłoby dobrze, znów napisałabym, że to dobra książka, gdyby nie nużące opisy technicznej strony podróży. W pewnym momencie czytanie o linkach, nożach, konserwach i błocie na włosach zaczyna mi tak uwierać, że przeskakuję całe akapity. Odkładam książkę kilka razy, zniechęcona toporną terminologią wyposażenia plecaka. Przesłanie jest piękne, a proces przemiany bohaterki ładnie przedstawiony, ale wciąż mam mieszane uczucia - bo czy bestsellerem nie powinna być książka, którą czytam z zapartym tchem od deski do deski?

-------------------------------------------------------------

Trzecim kryterium jest zasugerowanie się poleceniami znajomych, czyli koleżanka przeczytała i jej zdaniem książka była świetna. Kolega koleżanki też przeczytał i wybuchał śmiechem co dwie minuty podczas lektury. Dziewczyna tego kolegi również bardzo poleca. Ponoć to dobra powieść. Ponoć bawi i wzrusza do łez. Ponoć. A tymczasem książka okazuje się w najlepszym wypadku słaba, a ty zastanawiasz się komu ją sprezentować.

Twoje drugie życie zaczyna się, kiedy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno, ArtMagda, recenzja
O książce pt. "Twoje drugie życie zaczyna się, kiedy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno" Raphaelle Giordano najpierw usłyszałam od znajomej, mieszkającej we Francji. Tam tytuł szybko stał się bestsellerem, a koleżanka przekonywała, że muszę koniecznie ją przeczytać, bo odmieni moje życie! Aż tak desperacko odmiany nie potrzebowałam, ale zaintrygowana poczytałam opinie francuskich blogerów i faktycznie na same "ochy i achy" trafiałam. Dopisałam więc tytuł do listy 'must read' i czekałam na polski przekład. Gdy okazało się, że książka została wydana przez Wydawnictwo Muza, bez zastanowienia po nią sięgnęłam.

Problem jednak w tym, że spodziewałam się opowieści o tym, jak dokonać przemiany w sposobie myślenia, podpartej wiedzą psychologiczną, a otrzymałam niepoważną opowiastkę o wymyślonej przez autorkę rutynologii - chorobie, która nas męczy, gdy wpadamy w rutynę dnia codziennego.

Sam pomysł jest ciekawy, ale fabuła tak przewidywalna, że niemal odgadywałam, jakie będą kolejne kroki bohaterki. Lektura była niczym słuchanie płyty, którą zna się na pamięć: pod koniec pierwszego utworu już wiemy, jaki zabrzmi następny.

A ja lubię, gdy książka mnie zaskakuje, gdy bohater dokonuje wyborów, których się nie spodziewam. Może za dużo książek psychologicznych przeczytałam, by ta lekka formuła do mnie przemówiła? A może już tak głęboko popadłam w rutynologię, że nie ma dla mnie ratunku? ;)

-----------------------------------------------------------------

Życzę wam udanego weekendu i samych D O B R Y C H książek!
ArtMagda.

2 komentarze:

  1. Niestety z książkami typu TOP i Bestseller jest taki problem, że wydawnictwa po prostu kupują miejsce na takich listach. Niestety dzięki takim praktykom czytelnicy często są rozczarowani.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oszukiwanie czytelników wykupionymi miejscami na listach bestsellerów wcześniej, czy później obróci się przeciwko wydawcom. Ma taką nadzieję. Pozdrawiam i dziękuję za komentarz!

      Usuń

Pisanie jest zawsze dialogiem. Czasami z sobą samym, ale częściej z czytelnikiem. Pisząc publicznie czekam na Twoją odpowiedź. Porozmawiamy?