piątek, 4 grudnia 2015

Recenzja "Napój miłosny" Eric-Emmanuel Schmitt, Znak Literanova


Wiecie jak to jest dostać przesyłkę z wyczekiwanymi książkami i nie móc się oprzeć natychmiastowej, irracjonalnej wręcz potrzebie rozpoczęcia lektury? Tak było ze mną wczoraj, gdy odebrałam paczkę z księgarni internetowej. Najpierw obmacałam i obwąchałam wszystkie zakupione tytuły, potem rzuciłam  okiem na biurko z zalegającą na nim stertą pracy na wczoraj, by następnie zawinąć się w koc i udając przed samą sobą, że tylko przeglądnę książkę szybciutko, zatopić się w niej na dobrą godzinę!

Książki Schmitt'a uwielbiam i nie jestem w tym zamiłowaniu obiektywna (wybór kierunku studiów wyraźnie zdeterminował moje gusta literackie). Przeczytałam czternaście jego utworów i żaden mnie nie rozczarował. W każdym znalazłam coś wyjątkowego, poruszającego i pozostawiającego trwały ślad w pamięci. Żeby zrozumieć fenomen Schmitt'a należałoby najpierw poznać bliżej współczesną literaturę francuską, tak pisarzy, jak i dzisiejszego francuskiego czytelnika, ale rozpiszę się na ten temat innym razem...

Schmitt jest przede wszystkim genialnym dramaturgiem, dlatego jego powieści bazują na wartkim dialogu typowym dla sztuki teatralnej. Poprzez rozmowę bohaterów potrafi wykreować niebanalny rys postaci, uwypuklić ich osobowość, tak by czytelnik nie miał najmniejszych wątpliwości co do intencji bohaterów. Bez zbędnych i często tak nużących opisów wyczarowuje wiarygodne sylwetki, z którymi natychmiast się utożsamiamy. Nie bez powodu najczęściej wybieraną przez autora formą literacką jest krótkie, zwięzłe opowiadanie, przypowieść, czy dramat.

recenzja książki, ArtMagda, subiektywnie
"Napój miłosny" jest opowiadaniem epistolarnym, co daje ekscytującą możliwość wglądu w prywatna korespondencję Adama i Luizy, niemal jakbyśmy przez ramię im zaglądali. Bohaterów poznajemy w chwili, gdy po pięciu latach związku decydują się na rozstanie. Znajomość jednak trwa poprzez listy, Adam kierowany nieco wyrzutami sumienia i nieco też swoją pychą, a Luiza niegasnącym uczuciem oraz urażoną kobieca dumą, wciąż do siebie piszą nie potrafiąc, czy raczej nie chcąc tak naprawdę, pożegnać się ostatecznie. Kto rzuca sidła miłości? Czy sami wybieramy obiekt naszych westchnień, czy zostajemy wybrani? Czy istnieje złoty środek gwarantujący bezwarunkowe zakochanie? Adam zuchwale twierdzi, że dzięki swoim praktykom psychoterapeuty i ogromnemu doświadczeniu w relacjach damsko-męskich jest w stanie rozkochać w sobie każdą kobietę. Gdy jednak na horyzoncie pojawia się zmysłowa Lily nic już nie jest tak oczywiste, a wyrafinowana, dwuznaczna gra miłosna zdaje się być nie do zatrzymania.

Książka umożliwia czytelnikowi spojrzenie na temat miłości z dwóch perspektyw. Z każdą kolejną stroną odkrywamy jednocześnie siłę kobiecej determinacji oraz słabość męskiej pewności siebie. Zapętlona intryga powoli zaczyna się klarować, a czytelnik ma wrażenie, że przejrzał zamysł pisarza i odkrył wszystkie jego karty, gdy ten w ostatniej chwili wyciąga asa z rękawa i zaskakuje niebanalnym zakończeniem historii. Dobra pointa to cecha każdej książki Schmitt'a, pewnie dlatego tak je lubię i szczerze polecam! ArtMagda.

"Sposobność czyni zakochanym. A miłość daje sposobność"

"Do pewnych rzeczy trzeba się przyzwyczaić, zanim się w nich człowiek rozsmakuje 
- kawa, papierosy, brokuły, samotność..."


Klik w foto okładki, by przejść do strony z recenzją Wydawnictwa Znak.

2 komentarze:

  1. Lubię Schmitta - w prostych słowach potrafi zawrzeć tak wiele ;-) "Napój miłosny" jeszcze przede mną, ale czuję, że i ten tytuł francuskiego autora przypadnie mi do gustu ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie polecam :) Zresztą jak wszystkie książki Schmitt'a! i dziękuję za odwiedziny :)

      Usuń

Pisanie jest zawsze dialogiem. Czasami z sobą samym, ale częściej z czytelnikiem. Pisząc publicznie czekam na Twoją odpowiedź. Porozmawiamy?