wtorek, 29 marca 2016

Recenzja "Najgorszy człowiek na świecie" Małgorzata Halber, Znak Literanova

Bardzo mocny debiut Małgorzaty Halber. Osobisty, przejmująco szczery, skutecznie zaburzający cieplutką strefę komfortu czytelnika. Już od pierwszych stron autorka wciąga nas w świat uzależnienia, pokazuje mechanizm choroby, stopniowe, nieodwracalne zatracanie się w odmiennym stanie świadomości. Obnaża wpływ środowiska i rodziny oraz analizuje kolejne etapy terapii. Kreśląc bardzo wiarygodną historię, w dużym stopniu autobiograficzną, opowiada bez ogródek o najmroczniejszych szczegółach alkoholizmu.

recenzja książki, ArtMagda, subiektywnie, Halber
Alkohol jest jednak w moim odczuciu tylko pretekstem do szerszej analizy współczesnego pokolenia. A że autorka jest bardzo dobrym obserwatorem, jak sama o sobie mówi "najchętniej byłaby patrzeniem i słuchaniem", to skutecznie wytyka nam wszystkie wady, serwując wnikliwe spojrzenie na młodego człowieka. W świecie, gdzie rządzą pozory, sztuczny, wręcz karykaturalny obrazek nas samych, agresywna ironia, którą maskujemy własne myśli, sadząc że są ułomne, bo odstają od przyjętych standardów, w świecie permanentnej pustki mentalnej autorka uzmysławia nam, jak łatwo wpaść w błędne koło zakłamania. Bohaterka książki - 30-letnia Krystyna - nie dając sobie przyzwolenia na odczuwanie własnych emocji, nieporadnie i bardzo chaotycznie próbuje zagłuszać je, by nic nie czuć i jednocześnie świadoma pustki w której tkwi, pragnie używkami wyzwolić uczucia właśnie. To cały paradoks nałogu. Alkohol chwilowo tłumi paraliżujący strach i napięcie oraz przynosi pozorną ulgę. Nie da się nim jednak wypełnić dojmującego braku, który wyziera od wewnątrz.

Książka zaskakuje formą, którą przypomina trochę poradnik, a trochę bieżące zapiski z bloga, dzięki czemu mamy niemal perwersyjną możliwość podglądania poczynań bohaterki. Krótkie akapity, krótkie zdania, język bezpośredni i bardzo dosadny. Wszystko to jest w moi odczuciu precyzyjnie przemyślaną formułą. Dzięki takiej konstrukcji książki czytelnik wpada w historię błyskawicznie, uzależnia się od tekstu jak od używki i nie jest w stanie oderwać się od lektury. Chwilami ma się wrażenie, że autorka powtarza niektóre frazy, drepcze w miejscu, ale to także wpasowuje się idealnie w obłędny rytm nałogu. Dodatkowym walorem tekstu są trafne pointy, którymi najeżona jest cała książka. Samo zakończenie natomiast wbija w fotel! Autorka tak nas wodzi za nos, tak sprytnie składa całość, że do ostatniej chwili rośnie w nas przekonanie, że wszystko już wiemy, rozumiemy schemat uzależnienia, sami możemy się niemal auto-diagnozować, wszystko cacy i pięknie, a tu nagle łup! Dostajemy obuchem w głowę i okazuje się, że tak naprawdę nic nie wiemy.

Bardzo, bardzo polecam. Poczynania literackie autorki będę na pewno śledzić. Jestem przekonana, że z takim zmysłem obserwacji i tak wysoką, niecodzienną wrażliwością zaskoczy nas jeszcze nie raz. Warto przeczytać! ArtMagda.

Klik w foto okładki, by przejść na stronę z recenzją Wydawnictwa Znak

2 komentarze:

  1. W punkt! lepiej bym tego nie ujęła. Warto, ku przestrodze i ku pokrzepieniu jednocześnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zdecydowanie warto! dziękuję Agnieszka za odwiedziny :*

      Usuń

Pisanie jest zawsze dialogiem. Czasami z sobą samym, ale częściej z czytelnikiem. Pisząc publicznie czekam na Twoją odpowiedź. Porozmawiamy?