Całe życie można czekać na lepsze warunki, dogodniejsze okoliczności, grubszy portfel, a i tak człowiek się nie doczeka. Zmarnuje tylko dni, miesiące, lata. Zmarnuje jedyną szansę, by być szczęśliwym. Zbyt często nie dostrzegamy, że to co mamy, to co się dzieje tu i teraz, jest kwintesencją szczęścia. Nie doceniamy zdrowia, które przecież nie jest nam dane raz na zawsze, pracy, dzięki której jemy, ubieramy się, podróżujemy, nie widzimy beztroskiego uśmiechu dzieci, nie rozumiemy, że spokojny sen i poczucie bezpieczeństwa są stanami przejściowymi. Cały czas tkwimy w przeświadczeniu, że gdzieś tam trawa jest z pewnością zieleńsza, poranna kawa smakuje lepiej, mieszkania są przytulniejsze, a urlopy bardziej ekscytujące. Umyka nam prawdziwa wartość tego, co jest naszym udziałem. To zwykłe mieszkanie, rodzina, stała praca są przecież dla wielu nieosiągalnym marzeniem, są ich definicją szczęścia właśnie.
"Rachunek" to niepozorna książka, która w lekki, przystępny sposób opowiada o najistotniejszych kwestiach egzystencjalnych. Czym jest szczęście? Czy dla każdego z nas jest tym samym? Jak bardzo jest ono kwestią indywidualną? I jak wysoką cenę jesteśmy w stanie za nie zapłacić?
Powieść szwedzkiego aktora Jonasa Karlssona zaskakuje niebanalnym pomysłem na groteskową historię w iście kafkowskim stylu. Fabuła rozegrana w prostych dialogach toczy się błyskawicznie, autor hipnotyzuje czytelnika absurdalnością wydarzeń, w efekcie książka wciąga tak, że nie sposób odłożyć ją nieskończoną. Bardzo lubię ten stan, gdy dłonie pośpiesznie przewracają kolejne strony, wzrok śledzi tekst w pełnym skupieniu, a myśli galopują w zawrotnym tempie próbując wyprzedzić słowa autora.
Główny bohater, nieco wyalienowany, bez większych ambicji, żyjący w przeciętnej dzielnicy i mający zwyczajne życie, otrzymuje pewnego dnia niebotycznie wysoki rachunek. W pierwszej chwili lekceważy pismo sądząc, że jest to pomyłka. Gdy jednak po miesiącu trafia do niego przypomnienie o zapłacie, wystraszony kolosalną kwotą będącą całkowicie poza zasięgiem jego możliwości finansowych, kontaktuje się z nadawcą. I tu rozpoczyna się lawina zdarzeń, które mają na celu uzmysłowienia bohaterowi, ale także czytelnikowi, jak wiele ma i jak bardzo tego nie docenia. Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się ile byłaby w stanie zapłacić osoba mieszkająca w pokoju bez okna za widok, jaki ty masz codziennie i jakiego z pewnością nie doceniasz? Na ile wyceniłbyś swój spokojny sen? A ile zapłaciłbyś za to błogie poczucie bezpiecznej przystani, gdy co wieczór otwierasz drzwi swojego mieszkania?
Jonas Karlsson zmusza do smutnej refleksji. Mając wszelkie, niezbędne warunki nie wykorzystujemy ich. Żyjemy w niewiedzy, nieświadomi szczęścia, jakie jest naszym udziałem. Stopniowo, acz konsekwentnie, zatracamy zdolność cieszenia się życiem, doceniania jego najdrobniejszych aspektów. Dlaczego? Być może to współczesny pęd cywilizacji nie pozwala zatrzymać się, zrobić krok w tył by mieć szerszą perspektywę i spojrzeć z wdzięcznością na własne życie. Być może to podskórny, irracjonalny przymus posiadania więcej, podróżowania dalej, sięgania wyżej nakazuje nam nieustannie porównywać się z innymi. Nie bez powodu przecież tak popularne są obecnie media społecznościowe sprzyjające narcystycznej autokreacji. Autor nie daje jednoznacznej odpowiedzi, lecz subtelnie podkreśla na co warto zwrócić uwagę, by życie nie uleciało nam niedocenione przez palce. Nie traci przy tym wiary w człowieka, co może nieco naiwne, ale jest z pewnością bardzo budujące.
Szczerze polecam, doskonała lektura zmuszająca do przemyślenia swojej definicji szczęścia, ArtMagda. Bezpłatny egzemplarz książki do zrecenzowania otrzymałam od Wydawnictwa Znak Literanova.
Powieść szwedzkiego aktora Jonasa Karlssona zaskakuje niebanalnym pomysłem na groteskową historię w iście kafkowskim stylu. Fabuła rozegrana w prostych dialogach toczy się błyskawicznie, autor hipnotyzuje czytelnika absurdalnością wydarzeń, w efekcie książka wciąga tak, że nie sposób odłożyć ją nieskończoną. Bardzo lubię ten stan, gdy dłonie pośpiesznie przewracają kolejne strony, wzrok śledzi tekst w pełnym skupieniu, a myśli galopują w zawrotnym tempie próbując wyprzedzić słowa autora.
Główny bohater, nieco wyalienowany, bez większych ambicji, żyjący w przeciętnej dzielnicy i mający zwyczajne życie, otrzymuje pewnego dnia niebotycznie wysoki rachunek. W pierwszej chwili lekceważy pismo sądząc, że jest to pomyłka. Gdy jednak po miesiącu trafia do niego przypomnienie o zapłacie, wystraszony kolosalną kwotą będącą całkowicie poza zasięgiem jego możliwości finansowych, kontaktuje się z nadawcą. I tu rozpoczyna się lawina zdarzeń, które mają na celu uzmysłowienia bohaterowi, ale także czytelnikowi, jak wiele ma i jak bardzo tego nie docenia. Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się ile byłaby w stanie zapłacić osoba mieszkająca w pokoju bez okna za widok, jaki ty masz codziennie i jakiego z pewnością nie doceniasz? Na ile wyceniłbyś swój spokojny sen? A ile zapłaciłbyś za to błogie poczucie bezpiecznej przystani, gdy co wieczór otwierasz drzwi swojego mieszkania?
Jonas Karlsson zmusza do smutnej refleksji. Mając wszelkie, niezbędne warunki nie wykorzystujemy ich. Żyjemy w niewiedzy, nieświadomi szczęścia, jakie jest naszym udziałem. Stopniowo, acz konsekwentnie, zatracamy zdolność cieszenia się życiem, doceniania jego najdrobniejszych aspektów. Dlaczego? Być może to współczesny pęd cywilizacji nie pozwala zatrzymać się, zrobić krok w tył by mieć szerszą perspektywę i spojrzeć z wdzięcznością na własne życie. Być może to podskórny, irracjonalny przymus posiadania więcej, podróżowania dalej, sięgania wyżej nakazuje nam nieustannie porównywać się z innymi. Nie bez powodu przecież tak popularne są obecnie media społecznościowe sprzyjające narcystycznej autokreacji. Autor nie daje jednoznacznej odpowiedzi, lecz subtelnie podkreśla na co warto zwrócić uwagę, by życie nie uleciało nam niedocenione przez palce. Nie traci przy tym wiary w człowieka, co może nieco naiwne, ale jest z pewnością bardzo budujące.
Szczerze polecam, doskonała lektura zmuszająca do przemyślenia swojej definicji szczęścia, ArtMagda. Bezpłatny egzemplarz książki do zrecenzowania otrzymałam od Wydawnictwa Znak Literanova.
Najważniejsze są relacje. Te każdy posiada, niezależnie od zasobności portfela, cech charakteru, czy warunków w jakich żyje. Wiele z tego, co otrzymujemy, niestety nie doceniamy. Warto się zatrzymać, podjąć refleksję i ... zmianę :)
OdpowiedzUsuńA każda próba zmiany jest lepsza od stania w miejscu :) pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny!
UsuńBardzo często nie doceniamy tego co mamy. A szkoda, bo to takie małe cegiełki szczęścia. Fajnie zapowiada się książka :)
OdpowiedzUsuńo tak, bardzo trafnie napisane o cegiełkach, w końcu sami budujemy nasze szczęście :) dziękuję za odwiedziny i komentarz i pozdrawiam :)
Usuń