sobota, 19 października 2019

One book. Thousand feelings.

Minęły dwa lata ciszy na blogu. Czasami miałam ochotę go usunąć, a czasami planowałam wielki powrót. Wszelkie działania pozostawały jednak w sferze planów. Dlaczego? Ponieważ w moim życiu prywatnym i zawodowym działo się tak wiele, a moje myśli rozproszone były na tak różnorakich sprawach, że nie potrafiłam zdecydować, co tak naprawdę chcę zrobić z tym blogiem. 

Do jego prowadzenia zniechęciło mnie kilka rzeczy. Przede wszystkim niska jakość proponowanych przez wydawnictwa tytułów do zrecenzowania. Coraz częściej trafiały do mnie książki kiepskie, naprawdę źle napisane, z powtarzającymi się tymi samymi błędami. Wiele z nich oddałam do biblioteki, inne oddałam znajomym. Nawet nie doczytując ich do końca. Szkoda mi było czasu na miałkie teksty, szablonowe historyjki, płytkich bohaterów. Skoro literatura nic pozytywnego nie wnosi w moje życie, to po co ją czytać? 

Zastanawiałam się, co jest tego przyczyną? Czy to ja mam zbyt wygórowane oczekiwania, czy poziom piśmiennictwa tak drastycznie spadł? Czy statystycznego czytelnika zadowala tak niewiele z książki średnio za 39,99zł? Czy za tę cenę nie mam prawa oczekiwać więcej? Czy może przez to, że znam zasady dobrego pisania, moje czytanie zostało nieodwracalnie naznaczone przymusem wyłapywania wszystkich potknięć pisarza? A może brakuje w polskich wydawnictwach redaktorów, kogoś kto doszlifowałby grafomańskie zapędy, na wyrost nazywających siebie psiarzami, producentów seriali książkowych?

Lektura przestała sprawiać mi frajdę. Byłam skonsternowana. 

Zniechęciła mnie także smutna tendencja, którą zauważyłam na wielu blogach książkowych, chęć przechwalania się, kto ile książek dostał z wydawnictw. Z wyraźnym podkreśleniem, że dostał za darmo. Publikowanie zdjęć, przedstawiających sterty kopert, paczek z książkami. Jakby ilość miała znaczenie. Jakby fakt, że się nie płaci za książkę, miał znaczenie. Żadna sztuka dostać książkę z wydawnictwa. Ale po co, skoro jej lektura nudzi? Sztuką jest kupić książkę idealnie dopasowaną do naszych oczekiwań, lub znaleźć taką w bibliotece. Sztuką jest dokonywać świadomych wyborów, odrzucać to co nas nie cieszy i nie zagracać sobie domowej biblioteki tytułami, po które nie sięgniemy nigdy więcej. 

Zniesmaczyło mnie to wszystko. Umilkłam więc, ale nie przestałam czytać. Sięgnęłam po literaturę z wyższej półki, po teksty wymagające od czytelnika skupienia, akapity misternie utkane z precyzyjnie dobranych słów, czystą przyjemność czytania. Po to co kocham w literaturze najbardziej - dobre treści dobrze napisane. I odetchnęłam z ulgą - na szczęście dobra literatura wciąż powstaje! Na szczęście obok zalewających księgarnie produktów literaturopodobnych znaleźć można nadal prawdziwe powieści. Na szczęście na listach bestsellerów figurują nazwiska prawdziwych twórców, a nie tylko rzemieślników. I to niskiego sortu.

Recenzje zatem powrócą, ale nie znajdziesz tu tekstów zachwalających książki Mroza, Bondy, Kordel, Michalak i im podobnych. Jestem przekonana, że szeroko rozumiana literatura popularna może być jednocześnie lekka i jakościowa dobra. I że warto także sięgać po lekturę trudniejszą, wymagającą, by z każdym słowem wzrastać i się rozwijać. Zwłaszcza jeżeli piszesz. Nie pojawią się tu także recenzje publikacji celebrytów, choćby były na szczytach list bestsellerów. Stron z niekończącymi się ochami i achami nad pseudo olśnieniami literackimi osób, które nie mają pojęcia o literaturze, nie brakuje. Mój blog nie będzie jedną z nich.

Szukasz dobrej, wartościowej lektury? Dobrze trafiłeś. Tu z pewnością znajdziesz polecenia   D O B R Y C H   K S I Ą Ż E K. 

Pozdrawiam,
Magdalena Matraszek | Piszę | Redaguję | Recenzuję | 

7 komentarzy:

  1. Świetny wpis. Ja mam nadmiar książek w biblioteczce, więc nie szukam niczego nowego do czytania. Jestem z czytaniem kilka lat w plecy :D Tak jak Ty z książkami taki sam problem miałem z płytami. Dostawałem mnóstwo płyt od wydawców, które generalnie nie zasługiwały na wysokie noty. W pewnym momencie przestałem z nimi współpracować i opisywałem tylko bestsellery i albumy legend muzyki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, cieszę się że podzielasz moje zdanie :) Nie warto tracić czasu na to, co nas nudzi. Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Bardzo żałuję, że kiedy miałam możliwość to nie czytałam książek... Tylko kupilam, a później po kilku stronach odkładałam na potem... Smutne...

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie czytając Twój wpis zastanawiałam się dlaczego ktoś prowadzi bloga i recenzuje słabe książki? A czy nie można zgodnie z prawdą napisać: ta książka jest zła, ledwo dobrnęłam do końca! Czy otrzymanie pozycji od wydawnictwa wymusza napisanie tylko pozytywnej opinii? Dlaczego więc nie iść do księgarni (lub biblioteki) i nie wybrać czegoś co nam pasuje, a później o tym napisać? Sama staram się dużo czytać (choć brakuje mi na to czasu), ale nie ma nic gorszego niż marnowanie czasu na słabe książki. Pisz intymna co jest dobre.
    Ps. Chyba wdarł Ci się błąd i zamiast psiarzami powinno być pisarzami (koniec trzeciego akapitu).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Otrzymywanie książek z wydawnictw nie obliguje do pisania pozytywnych recenzji. Na moim blogu znajdziesz wiele opinii krytycznych. Nie w tym rzecz jednak. Zniechęciło mnie to, że same słabe książki do mnie trafiały, a też nie chciałam by blog stał się czymś w rodzaju nagromadzenia recenzji o tylko kiepskich książkach. Może też po prostu potrzebowałam przerwy, by wrócić z nową energią :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Wiesz, wydaje mi się, że to co piszesz na swoim blogu jest tylko i wyłącznie Twoją sprawą i nikt nie powinien Ci w tej kwestii niczego narzucać. Z drugiej strony jednak przy prowadzeniu bloga książkowego niepisanie recenzji złych książek mija się z celem. Czytelnicy przychodzą do Ciebie również po to, by dowiedzieć się czego nie czytać i na co nie zmarnować swoich ciężko zarobionych pieniędzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tym blogu nie brakuje krytycznych recenzji :) Nie w tym rzecz.
      Doszłam do takiego momentu, gdy same słabe książki do mnie trafiały. Żadna lektura nie cieszyła. Po prostu.

      Dziękuję za komentarz, pozdrawiam.

      Usuń

Pisanie jest zawsze dialogiem. Czasami z sobą samym, ale częściej z czytelnikiem. Pisząc publicznie czekam na Twoją odpowiedź. Porozmawiamy?